Świetnie. Kontynuujemy.---# **Rozdział VII – Odtwarzanie**



Poranek był chłodny, ale jasny. Gabrielle i Antoine wracali do Doliny z notesem Éloi w ręku, czując dziwne połączenie z przeszłością — jakby kroki, które stawiali, były jednocześnie ich własne i przodka, który kiedyś tu chodził.

Pierwsze prace rozpoczęli przy zbiorniku na wzgórzu. Metalowe rury wystawały z ziemi jak kości dawno zapomnianego stworzenia. Gabrielle uklękła, badając ich układ i porównując z rysunkami w notesie.

— Tutaj brakuje zasuwy — powiedziała, wskazując fragment szkicu. — Ale jeśli połączymy to w ten sposób, woda popłynie do młyna i dalej do wsi.

Antoine przyglądał się pracy robotników, których udało im się przekonać do współpracy. Większość była sceptyczna, ale powoli odkrywali, że system może naprawdę działać.

— Pamiętasz list Éloi? — zapytała Gabrielle. — To on przewidział każdy problem. Każde ryzyko.

Antoine skinął głową.

— Geniusz. I odwaga, żeby to wszystko zapisać, gdy nikt nie wierzył w jego wizję.

Dzień upływał na podłączaniu starych rur, oczyszczaniu kanałów i naprawianiu uszkodzonych śluz. Gabrielle zauważyła, że każdy krok przynosił drobne triumfy — kropelki wody w końcu spływały, skrzypiąc w metalowych kanałach, a dzieci, które przyglądały się z oddali, klaskały z radości.

Wieczorem, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, Gabrielle stała przy zbiorniku na wzgórzu. Woda lśniła w promieniach zachodzącego słońca, tworząc srebrzysty pas biegnący przez Dolinę.

— To działa — wyszeptała.

— Nie tylko działa — odpowiedział Antoine. — To zmienia Dolinę.

Marguerite pojawiła się z boku, patrząc na nowo odtworzony fragment systemu. Jej oczy były uważne, powściągliwe, ale nie kryły uznania.

— Widzicie? — powiedziała w końcu. — Można było to zrobić. A my żyliśmy w milczeniu.

Gabrielle uśmiechnęła się lekko. To uśmiech, który niósł w sobie ulgę, dumę i świadomość odpowiedzialności.

— Jeszcze nie skończyliśmy — powiedziała. — Ale zaczęliśmy.

— To pierwszy krok — odpowiedziała Marguerite. — I oby ostatni raz, kiedy przeszłość była przeszkodą, a nie drogą.

Wieczorne powietrze niosło ze sobą zapach wilgoci i świeżej ziemi. Dolina wreszcie oddychała. Gabrielle spojrzała w dal i poczuła coś, czego nie doświadczyła od dawna — nadzieję.

Bo czasem, żeby zmienić przyszłość, trzeba najpierw wpuścić wodę w dawno zapomniane kanały.

---

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BUTCH, HERO OF THE GALAXY.

diamond painting