Świetnie! Oto **Rozdział IV Toma 2** w obszernej formie:---
## Rozdział IV. Pierwsze ofiary
Brzeziny wkrótce odkryły, że cień przeszłości nie był jedynie wspomnieniem. Pierwsze ofiary pojawiły się w nocy, a miasto obudziło się w napięciu. Nie były to dramatyczne sceny z krzykiem i chaosem, ale perfekcyjnie przygotowane znaki — subtelne, wymowne i niepokojące.
Pierwsza ofiara została znaleziona przy starym młynie na obrzeżach miasteczka. Mężczyzna siedział na podłodze, jakby sam zdecydował o miejscu swej śmierci. Obok niego leżały książki, listy i małe symbole wyryte w drewnie. Nikt nie wiedział, kto je zostawił, ale każdy, kto widział tę scenę, czuł ciężar komunikatu: ktoś obserwuje, ktoś ocenia.
Komisarz Marek Wójcik spędził wiele godzin na miejscu zdarzenia. Zrozumiał, że nie ma do czynienia z przypadkiem. Każdy szczegół, każda pozornie drobna decyzja, każda literka w notatkach ofiary miała znaczenie. Brzeziny, które dotąd ukrywały swoje tajemnice w ciszy, teraz były sceną gry, której reguły znała tylko niewielka liczba osób.
Ewa Lis przybyła w tym samym czasie. Jej oczy przesuwały się po pomieszczeniu z doświadczeniem i precyzją. Wiedziała, że to dopiero początek, że ktoś manipuluje przeszłością i teraźniejszością, a milczenie mieszkańców jest jego największym sprzymierzeńcem.
— To dopiero początek — powiedziała cicho, patrząc na Marka. — Jeśli nie zrozumiemy, kto to robi i dlaczego, nie skończy się na jednej ofierze.
Tymczasem Karolina obserwowała z ukrycia, notując każdy ruch. Wiedziała, że manipulacja strachem mieszkańców i komisarza daje jej przewagę. Każda reakcja była analizowana, każda decyzja — testem. Jej powrót do Brzezin nie był przypadkowy. To była precyzyjna rozgrywka, której stawka była znacznie większa niż życie jednej osoby.
Brzeziny zaczęły odczuwać strach, który nigdy wcześniej nie istniał. Cisza, która kiedyś chroniła mieszkańców, teraz stawała się ich więzieniem.
Komentarze
Prześlij komentarz